Joasia umiera...! Nie umiem pogodzić się z Jej odejściem!
- Asia od miesiąca jest w śpiączce na OIOM-ie. Ciężki
stan padaczkowy.... Lekarze są bezradni, nie potrafią poradzić sobie z
opanowaniem ataków. Wdało się ogólne zakażenie organizmu (sepsa? Boże, tylko
nie to!!!). Widzę jak cierpi, mimo śpiączki łzy lecą jej jak grochy..... Jest
na morfinie..... Przy próbach wybudzania spirala ataków nakręca się, więc znów
ją usypiają... Ponadto Asia nie podejmuje prób samodzielnego oddychania, nie ma
odruchów łykania, kasłania, dławi się własną śliną..... Rurki, aparatura,
kable...., koszmar.....! Opuchlizna przeogromna upodabnia ją do kulki.... A ja w
niemocy i czarnej rozpaczy.... Już nie mam łez.... Tylko serce łka....
- Mario bądź dzielna, nie
potrafię się modlić ani płakać, ale całym sercem jestem z Tobą.
- Nie jestem dzielna, nie „trzymam się”.... ból przerasta moje
wyobrażenie....
Czasem mam wrażenie, że jestem jak „odmóżdżona”..... Chyba nawet nie powinnam jeździć samochodem..... Ale.... staram się przetrwać i z uśmiechem witać Asię przy łóżku.... Gadam jak nakręcona do niej, podobno jej podświadomość słyszy.....
Dziękuję za Twoje obecne przy mnie serce.....
Czasem mam wrażenie, że jestem jak „odmóżdżona”..... Chyba nawet nie powinnam jeździć samochodem..... Ale.... staram się przetrwać i z uśmiechem witać Asię przy łóżku.... Gadam jak nakręcona do niej, podobno jej podświadomość słyszy.....
Dziękuję za Twoje obecne przy mnie serce.....
- Wiesz Mario, sam byłem
dwa razy na krawędzi. Przy mojej obojętności trwania, sądzę że Asia, swą
młodością pokona tą barierę, wierzę w to gorąco. Bądź dobrej myśli, proszę, bo
i w Tobie nadzieja jej trwania. Trzymaj się Mario, trzymaj, będzie dobrze.
- „Będzie dobrze ...”
.... Mów mi to stale! Proszę.... Od lekarzy słyszę tylko „zobaczymy, nie wiemy,
trzeba poczekać”...
- Młodość ma siłę powrotu,
Ty musisz tylko kibicować i pomagać i wierzyć Mario w swoje dziecko i będzie
dobrze.
- Ach, krzepisz słowami.... Dziękuję.... Potrzeba mi ramion,
naprawdę..... Dzięki!
- Kiepski ze mnie
pocieszyciel, ale wierz mi, pozostanę myślami z Tobą, w wirtualnym uścisku,
ufny w zwycięstwo.
- Nie potrzebuję pocieszania..... Obecność jest dla mnie ważna,
choćby taka jak ta....
- Mario, wyłącz myślenie,
odpocznij. Wierzę że jutrzejszy dzień przyniesie dobre wiadomości. Trzymam
kciuki, z nadzieją, że każdy dzień będzie lepszy. Z nadzieją oczekuję
pozytywnych wiadomości, prędzej czy później, muszą nadejść.
- Niestety, nie ma radosnych wieści.... Po tomografii
komputerowej stwierdzono stłuszczenie wątroby, rzekomobłoniaste zapalenie
jelita grubego w stanie wskazującym na rozwój nowotworu, zapalenie płuc,
wodobrzusze, ogólne zakażenie organizmu. Joasia nie oddycha samodzielnie, nawet
nie podejmuje prób. Podczas ataków dochodzi do zwolnienia akcji serca, dwa dni
temu doszło do zatrzymania, wczoraj był długi bezdech. Dzisiaj lekarz
poinformował mnie, że będą jej robić tracheotomię, czyli będą jej „podrzynać
gardło”.... Będzie miała rurkę... o jedzeniu i mówieniu (jeśli przeżyje) można
zapomnieć.... Ratują jej życie, ale widzę jak są bezsilni, otwarcie rozkładają
ręce i mówią „to jest bardzo niepokojące”....
A ja już opadłam z sił...... Wegetuję....
A ja już opadłam z sił...... Wegetuję....
- Wiesz Mario miałem
nadzieję, miałem... Trzymaj się Mario.
- W poniedziałek będą Joasi „podrzynać gardło”. Cały czas jest
nieprzytomna, mimo, że prowadzą już wybudzanie do wprowadzenia rurki. Puchnie
niemiłosiernie, dzisiaj twarz miała jak dynia z haloween, przybyło jej 10
kg.... Nie mogą opanować ogólnego zakażenia organizmu..... to chyba sepsa.....
Waruję przy jej łóżku jak ten pies ...., ale za parę dni idę przecież do pracy..... Jestem pełna niepokoju..... Uśmiechniętą buźkę.... taką pokazuję Joasi przy łóżku. Gdy odchodzę spada na mnie maska bólu....
Waruję przy jej łóżku jak ten pies ...., ale za parę dni idę przecież do pracy..... Jestem pełna niepokoju..... Uśmiechniętą buźkę.... taką pokazuję Joasi przy łóżku. Gdy odchodzę spada na mnie maska bólu....
- Wierzę w Twoją siłę
trwania i nie tracę nadziei, będę się odzywał, czekając promienia powodzenia.
- Ja trwam.... jakoś.... Nie myślę o sobie.... Liczy się tylko
godzina wyjścia do szpitala, ewentualnie zakup potrzebnych dla niej środków....
W domu przewracam się o bałagan, lodówka często jest pusta, gotować mi się nie
chce.... Najlepiej byłoby, aby mnie też uśpili i obudzili razem z nią, jak już
będzie po wszystkim..... To się chyba nazywa depresja.....
- Mario nie ważne ja to
się nazywa, ale Ty jesteś nadzieją i musisz być silna....... Ja wierzę, że los
się odwróci. Trzymaj się, jedynie co mogę, to trzymam kciuki za was.
- Kolejny cios... We wtorek Joasi zrobiono tracheotomię! Szyja
obwiązana, rurka wystaje, respirator podłączony do rurki, bo Joasia nadal sama
nie oddycha. Czy będzie kiedykolwiek mówić i jeść? Wciąż gorączkuje, ale bywa
już częściej przytomna (zaczynają powoli ją wybudzać ze śpiączki). Czasami
odnoszę wrażenie, że porusza ustami - nie wiem czy chce coś mówić, czy to tylko
spontaniczne reakcje układu nerwowego na ból, lub cokolwiek.... Wczoraj uniosła
rękę, a dzisiaj miałam wrażenie, że chciała mnie poklepać po niej! Ale lekarz
jeszcze nie każe się zbytnio cieszyć..... Nadal jest zagrożenie życia!
Dziś miała kolonoskopię, jeszcze nie znam wyników, ale jest podejrzenie nowotworu jelita grubego. Po południu dowiedziałam się, że jest gronkowiec w płucach, odleżyny w gardle po rurce intubacyjnej, płyn w otrzewnej brzucha, no i sepsa...! To chyba zbyt wiele do udźwignięcia dla tej kruszynki.... A ja zaczynam już odczuwać ciężar tego potwornego bólu.... Jestem zgaszona, nie potrafię się uśmiechnąć nawet do pani w sklepie.... Wegetuję .....
Dziś miała kolonoskopię, jeszcze nie znam wyników, ale jest podejrzenie nowotworu jelita grubego. Po południu dowiedziałam się, że jest gronkowiec w płucach, odleżyny w gardle po rurce intubacyjnej, płyn w otrzewnej brzucha, no i sepsa...! To chyba zbyt wiele do udźwignięcia dla tej kruszynki.... A ja zaczynam już odczuwać ciężar tego potwornego bólu.... Jestem zgaszona, nie potrafię się uśmiechnąć nawet do pani w sklepie.... Wegetuję .....
Trochę Ci zazdroszczę. Przyjaciel dziś to rzadkość.
OdpowiedzUsuń